Chyba najbardziej z biżuterii lubię robić bransoletki. Wczoraj, a właściwie już dzisiaj w nocy naszła mnie nieprzeparta chęć na zabawę w jubilera. Pierwsza w nocy to niezbyt odpowiednia godzina na takie działania, ale wena jest weną i pory nie wybiera. Ta srebrna plątanina to dla mnie symbole, zaszyfrowane znaki jakiejś zaginionej cywilizacji, wiedza tylko dla wtajemniczonych. Tak mi się jakoś ubzdurało. Połączyłam je z kryształkami Swarovskiego w kolorze fuksji i rubinowym.
Bardzo ładna i kolorystyka bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńZycze Ci, by wene Cie nigdy nie opuszczala!!!!!! Piekna bransoletka! Ja tez najbardziej lubie bransoletki!! Lubie jak sa duze i tak brzecza przy ruchu reki...nie wiem dlczego ale tak lubie ;)
OdpowiedzUsuńWidzę, że nocna atmosfera wpływa na Ciebie inspirująco! Samiutka te kosmiczne kształty plątałaś? niesamowite ;-))
OdpowiedzUsuńBardzo ładna....piękna kolorystyka....ale jesteś zdolna...pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń